Translate

sobota, 13 czerwca 2015

NA WSCHÓD OD EDENU

                                        KAIN I ABEL
James Dean to jeden z najbardziej legendarnych i intrygujących aktorów. Żył tylko 24 lata i zdążył zagrać jedynie w trzech filmach. Lubił alkohol, piękne kobiety, a najbardziej szybkie samochody. To właśnie te ostatnie zabiły go – Dean zmarł w wypadku na jednej z kalifornijskich autostrad. Do tej pory pozostaje ikoną buntu. Dlaczego? Warto przekonać się i obejrzeć „Na wschód od Edenu”.


Dean gra tutaj młodego Caleba, który mieszka wraz z bratem Aaronem i ojcem Adamem w słonecznej Kalifornii tuż przed wybuchem I wojny światowej. Rodzina zajmuje się uprawą roślin i prowadzi spokojne życie. Spokój burzy rodzeństwo rywalizujące między sobą o miłość rodzica - starają się jak najbardziej go udobruchać. O ich matce wiadomo jedynie, że odeszła, a jej tajemnicę przypadkowo odkrywa Cal...

Chłopcy zostali ukazani na zasadzie kontrastu – Cal jest tym złym, a Aaron dobrym synem. Pierwszy z nich to buntownik pragnący akceptacji, który zawsze pozostaje w cieniu swojego brata i nie do końca jest w stanie się z tym pogodzić. Zazdrości bratu dobrej relacji z ojcem. Aaron to jego całkowite przeciwieństwo. Zawsze posłuszny, pracowity, twardo stąpa po ziemi, a do tego jest ulubieńcem ojca. Adam mówi o tym wprost, kiedy Cal przyszedł do niego i chciał mu pomóc, ojciec skwitował tylko, że „Aaron i tak zrobi to lepiej”. Ich konflikt potęguje dodatkowo kobieta, ponieważ obydwoje są zakochani w Abrze. Tragedia wisi w powietrzu.

Caleb (James Dean) i Abra (Julie Harris)

„Na wschód od Edenu” to smutna przypowieść o niemożności zawiązania bliższych relacji w rodzinie. Bohaterowie filmu są obok siebie, lecz nigdy nie rozmawiają o swoich uczuciach oraz problemach. Jest to również film o walce dobra i zła, o przenikaniu się tych dwóch sił. Już sam tytuł ma paraboliczny charakter. Według Biblii Kain, po tym gdy zamordował Abla, musiał udać się na wschód od Edenu – w miejsce cierpienia i wiecznej tułaczki.

Warto obejrzeć (jak już wspominałam) dla samego Jamesa Deana. Film jest trochę ckliwy, ale ma niezwykłą atmosferę kina lat 50. Polecam jako ciekawy kontekst do maturki ;)


Olga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz