Na książkę I.B Singera
trafiłam zupełnie przypadkiem. Dorwałam ją na wyprzedaży w
pobliskiej księgarni za jedyne 2zł. Wybrałam ją jedynie bo...
opowiada o Żydach, „kto wie, może akurat taki temat mi się
przytrafi na maturce” pomyślałam, no i do tego była tania. Muszę
przyznać, że mimo swej minimalnej ceny książka jest bardzo dobra
i co najważniejsze ciekawa i z pewnością uregulowała mi mój tok
myślenia na temat społeczeństwa żydowskiego.
Głównym bohaterem powieści
jest Maks Barabander, a właściwie Mordche, który urodził się w
Polsce, jednak z powodu panującej biedy w rodzinie wyemigrował do
Argentyny, gdzie poślubił prostytutkę- Rachełe, spłodził syna
Artura i założył owocujący biznes. Jednak staje się coś, co
wywraca życie Maksowi o 180 stopni, a mianowicie umiera jego
pierworodny. Wydarzenie to sprawia, że małżeństwo zupełnie
oddala się od siebie, Rachełe popada w depresje i nie jest w stanie
dalej dbać o związek, mimo upływu czasu wciąż nie jest w stanie
pogodzić się z utratą syna. Z pewnością nie pomaga im fakt, że
Maks nie potrafi poczuć się zupełnie mężczyzną – zaczyna
cierpieć na impotencję i właśnie to skłania go do powrotu do
Warszawy.
„Rachełe stała się
zimna, nie dopuszczała go do siebie; chciała umrzeć, wciąż
plotła o śmierci i zleciła kamieniarzowi, by wykuł jej nagrobek.
Pierwszy raz, odkąd się poznali, wysyłała go do innych kobiet. W
tę podróż wybrał się dla rozrywki, nie w interesach. Być może
teraz, gdy znalazł się w Polsce, odmłodnieje”
Maks miewa także wyrzuty
sumienia, od momentu wyprowadzki nie utrzymywał kontaktu z
rodzicami, którzy w końcu umarli, bohater postanawia odwiedzić
rodzinne strony oraz ich groby. Próby zrealizowania tego
postanowienia przychodzą mu z trudem, a tym trudem są kobiety.
Maks wraca do świata
żydowskiej Warszawy, do miejsca zepsutego, który ma na naszego
bohatera zły wpływ, z samego szczytu znów wpada w margines
społeczny i zaczyna ponownie myśleć o prostytutkach, a raczej o
zostaniu ich alfonsem.
Od tego momentu w życiu
Mordche przeplata się wiele kobiet, w których pokłada nadzieję na
odzyskanie swej męskości.. Brzmi to trochę szowinistycznie i można
stwierdzić, że Maks jest zwykłym babiarzem, jednak za każdym
razem gdy jest z jedną kobietą, np. z Cirełe jest pewny, że to ją
kocha i że tylko z nią chce być, jednak później będąc przy
Rejcł Korek czy z Basi myśli dokładnie tak samo – „to ją
kocham” i tu jest z pewnością problem, leczy wydaję mi się, że
wynika to z jego zagubienia i ja to kupuję.
Nie streszczając dalej książki chcę
ją bardzo polecić. Jest krótka i dobrze się ją czyta. Z
pewnością pokazuję, że nawet na pozór ortodoksyjny Żyd ma swoje
grzechy i dziwactwa. Czytając ją, przypomina mi trochę lekturę
pt.: „ Zbrodnia i kara” F. Dostojewskiego, jest zbrodnia, jest
kara, jest sen zwiastujący tragedię i zagubiony bohater, który nie
radzi sobie z jego otoczeniem i z własnym sobą.
Wiola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz