Translate

środa, 18 stycznia 2017

Las, 4 Rano





Nie chcę kategoryzować cierpienia, jednak będąc rodzicem mogę się domyślać jak wielką i potężną tragedią jest śmierć własnego dziecka. Coś takiego przeżył Jan Jakub Kolski. Jego nowy film "Las, 4 rano" to osobista próba rozliczenia się z tą traumą. Dedykowany jest Zuzi, tragicznie zmarłej córce reżysera. Scenariusz powstał we współpracy Jana Jakuba Kolskiego z dawno niewidzianym na filmowym ekranie, Krzysztofem Majchrzakiem.

Tak, drogi tych dwóch osobowości naszego kina znowu się przecięły. Wcześniejsze ich spotkania nigdy artystycznie nie zawiodły. Dla mnie ten reżysersko-aktorski duet był gwarancją bardzo dobrej filmowej roboty ("Historia kina w Popielawach", "Pornografia"), czy wręcz powodem ciarek na plecach, jak w przypadku "Cudownego miejsca". Tam Krzysztof Majchrzak w roli trochę nietypowego księdza rozsadzał ekran.

Zresztą, Krzysztof Majchrzak zawsze był trochę "nietypowy" Nietypowy na tle reszty naszego środowiska aktorskiego. Facet, który ma mój szacunek za to, że nigdy nie obrazi mnie jako widza. Obecnością w jakimś debilnym serialu, czy tzw. "polskiej komedii romantycznej", albo jakimś tutejszym wyrobie sensacyjnopodobnym.

Ostatnio w internecie na pewnym znanym portalu (tak pomiędzy artykułem "Jak zrobić bezę bez jajek" a informacją o pewnej celebrytce co to "swoją przemianą rzuciła na kolana całą Polskę") przeczytałem wywiad z Krzysztofem Majchrzakiem. Mówi dużo o swojej roli w filmie "Las, 4 Rano", ale nie tylko. Już tytuł jest intrygujący, "Skrzętnie w sobie pielęgnuję czysty, uliczny, wk*rw.". Gdy dziennikarka stwierdza, że dużo w nim złośliwości jak na osobę, która twierdzi, że kocha człowieka, odpowiada:
"Bardzo dużo. Co więcej, skrzętnie ją w sobie pielęgnuję. Nienawidzę frajerów i lansiarstwa. Jestem śmiertelnym wrogiem tego typu działań. Pani to nazwała stanowczo zbyt delikatnie - to nie jest żadna złośliwość, to jest czysty wk*rw. Czysty, uliczny wk*rw!" 
Wcześniej jednak padają też inne, ważne  słowa:
"Kocham wspólnotę, braterstwo. Nawet w najcięższych próbach życia chcę się komunikować. I nie z ludźmi, bo ludzi nie cierpię. Ale z człowiekiem. Kocham człowieka w jego pięknej, niepowtarzalnej, jednostkowej strukturze. Jego dobro. Jego nieszczęście i jego euforię"
Warto przeczytać, całość dostępna tutaj 

Może jest w nim dużo złośliwości dla skomercjalizowanego, zaludnionego przez zombie-celebrytów świata, ale jeszcze więcej talentu. Bo Krzysztof Majchrzak stworzył w filmie "Las, 4 rano" swoją kolejną wybitną rolę.

Film przedstawia, jak to określił sam aktor, człowieka, a właściwie korporacyjną gnidę, którą dotknęło wielkie nieszczęście. Nieszczęście wyrzucające jakby na drugą stronę ludzkiej egzystencji, drastycznie innej od jego dotychczasowej. Co właściwie robi w lesie? Według Jana Jakuba Kolskiego idzie tam po ratunek, po dotknięcie czegoś prawdziwego, doświadczenie na nowo świata. Reżyser sam przyznaje, że po śmierci córki żył na czworakach, Był złamanym bólem pełzającym leśnym stworzeniem ledwo przypominającym człowieka. Znamienne jest wykorzystanie w filmie cytatów z Księgi Hioba, oto jeden z nich: "Choćbym się w śniegu wykąpał, a ługiem umył swe ręce;umieścisz mnie tam, na dole".

Mimo, że ten film ma oczywiście bardzo osobisty wydźwięk, wrażliwość Kolskiego i Majchrzaka potrafiła wynieść "Las, 4 rano" na wyższy, metaforyczny poziom. I będę się upierał, że panowie nadal potrafią stworzyć coś zupełnie odrębnego na tle całego polskiego kina.
Szanuję to i doceniam.
 
 
Michał Jędrasik

piątek, 11 listopada 2016

Hiperrealizm. Co to w ogóle jest?



Tutaj kilka króciutkich informacji na temat hiperrealizmu w rzeźbie i malarstwie, oraz mała galeryjka dla zobrazowania tematu :)

Więc, od początku. Hiperrealizm polega - jak sama nazwa wskazuje - na przedstawieniu czegoś dokładnie takim jakim jest (włącznie z wszelkimi niedoskonałościami, więc różni się od realizmu znanego nam z poprzednich epok, gdzie chodziło głównie o wyidealizowanie postaci). Popularność zyskał stosunkowo niedawno, choć nie jest to nadal przewodni kierunek we współczesnej sztuce. Hiperrealistyczne prace zachwycają i cieszą oko, stawiając nas przed "lustrem" rzeczywistości. W dobie fotoszopowania i operacji plastycznych, często nie zdajemy sobie sprawy jak naprawdę wygląda to, co nas otacza. Od strony technicznej wygląda to tak, że każde pociągnięcie pędzla, każdy ruch ołówkiem, i każdy mikrogram gliny - w przypadku rzeźb - ma duże znaczenie. Wystarczy wyobrazić sobie jak wyglądałyby obrazy czy rysunki, na których osoby miałyby wygładzone zmarszczki, czy były w inny sposób "poprawione" - nie byłoby takiego efektu, prawda? Na podstawie takich prac czasem cięzko jest też rozpoznać autora (no chyba, że na podstawie tematyki). W innych stylach, autor czasem nie musi się nawet podpisywać, by choćby nie do końca wprawne oko rozpoznało, że to jego dzieło. A wszystko za sprawą pociągnięć pędzla właśnie. Kontrast dobieranych kolorów, grubość farby, a nawet kąt nachylenia owych pociągnięć (a znam takich którzy po kącie nachylenia rozpoznają malarzy) mówi nam dużo o autorze; jest to swego rodzaju podpis. Tutaj nie ma tego ułatwienia. Prace w stylu hiperrealistycznym muszą być idealne, muszą perfekcyjnie odwzorowywać (niekoniecznie piękną) rzeczywistość. Nawet patrząc na takie prace "pod światło" ma się wrażenie, że nie są malowane/rysowane, a wydrukowane. Jest to technika niesamowicie trudna do opanowania, trzeba "wyrzec" się swojego stylu i nawyków, by uzyskać pożądany efekt.


Ale, przechodząc do sedna, podam kilka przykładów. Warte obejrzenia są prace olejne Pedro Camposa - te puszki coli to nie zdjęcie, tylko obraz namalowany olejami bodajże na drewnianej płytce ;)
Śmiało talentem może też chwalić się 16 letnia Irlandka, która namalowała w ołówku tego oto starszego pana, uśmiechającego się w takim jakby berecie. Było o niej dość głośno w pewnych kręgach kilka lat temu, ponieważ wygrała tą pracą jakiś konkurs. Zachęcam do pooglądania w internecie (lub jeśli ktoś ma możliwość - na żywo) innych prac w ołówku i olejnych, często do złudzenia przypominają zdjęcie zrobione jakimś dobrym aparatem.

Tutaj kilka obrazków wraz z nazwiskami autorów, mnie osobiście najbardziej urzekł nr 6 i 13
http://viralka.pl/16-tak-niewiarygodnie-utalentowanych-malarzy-ze-nie-bedziesz-mogl-w-to-uwierzyc/
Dalej, rzeźby. Są "lepione" specjalnymi łyżeczkami z polimerowej gliny, wyglądają niesamowicie realistycznie i przerażająco zarazem.a
https://www.youtube.com/watch?v=r1RN-orMWEw zachęcam do obejrzenia, tutaj trochę na temat procesu powstawania :)Na koniec, kilka moich prac, te "poważniejsze" są na razie "in progress" ;)olejne wstawiam jakie mam, bo na oleje to trzeba mieć czas więc takie lepsze i bardziej dopracowane może jeszcze kiedyś wstawię, bo na razie są na etapie "ni pies ni wydra":) Mam nadzieję że cokolwiek widać bo światło w pokoju mam takie sobie - i aparat mi nie wychwycił niebieskiego koloru, więc mogą się wydawać pożółkłe.Mam nadzieję że nie zanudziłam, i zainteresowałam Was tematem (przynajmniej tych którzy doczytali do końca :D ) Miłego dnia :)


:)






























































poniedziałek, 3 października 2016

Ostatnia rodzina. Wiwisekcja perfekcyjna i (nie)wiarygodna.


Miało być o filmie, ale wyszło trochę bardziej osobiście. Bo temat mi bliski i bohaterowie nieobojętni, rodzina Beksińskich. Zacznijmy jednak od filmu. Przez ostatnie dni dosłownie potykałem się o entuzjastyczne recenzje "Ostatniej rodziny". Na festiwalu w Gdyni zgarnął sporo nagród, prawie wszyscy krytycy od morza do Tatr chwalą na potęgę. Czyli wystarczyło tylko pójść, dopisać się do listy zachwytów i temat zamknięty. Rzeczywiście niby wszystko w tym filmie działa bez zarzutu. Historia opowiedziana w sposób  posępny jednak podlana lekko czarnym humorem wywołującym uśmiech, który później zamiera na twarzy. Realia PRL odtworzone przekonująco, świetna scenografia, widać bardzo mocną dbałość o szczegóły. WYBITNA rola Andrzeja Seweryna jako Zdzisława Beksińskiego. Zawsze twierdziłem, że gdyby ten wspaniały aktor (tak jak choćby Christoph Waltz) miał szansę wyjść poza Europę i grać w USA, dawno już byłby zdobywcą Oscara. Albo wspaniała Aleksandra Konieczna jako Zofia. Matka i żona, osoba niby pozostająca w cieniu, jednak w jakimś stopniu stabilizująca tę rodzinę.

W czym więc problem? W tym, że jednak pojawiło się parę odmiennych od ogólnego zadowolenia głosów, których nie sposób zlekceważyć. Najsilniej chyba zabrzmiał ten Wiesława Weissa, redaktora naczelnego "Teraz Rocka", autora niedawno wydanej książki "Tomek Beksiński. Portret prawdziwy". Odnosząc się do tej konkretnej postaci autor stwierdza: "...znałem Tomka dwadzieścia lat, ale nigdy nie widziałem takiego Tomka, jakiego pokazali scenarzysta Robert Bolesto, reżyser Jan P. Matuszyński i aktor Dawid Ogrodnik". Dalej mocno wzburzony stwierdza:"Tomek nie był świrem i półgłówkiem, a taką postać WYMYŚLILI panowie Bolesto, Matuszyński i Ogrodnik i nazwali ją Tomasz Beksiński. Bo co? Bo jeśli ktoś nie żyje, można wszystko? Można wskoczyć na jego grób i wykonać na nim taniec huculski z przytupem?". I kończy ostro:"Ostatnia rodzina to nieuczciwy, nikczemny film. I nawet jeśli zbierze wyłącznie entuzjastyczne recenzje oraz otrzyma nagrody na wszystkich festiwalach świata, nie wspominając o Oscarze, pozostanie nieuczciwym, nikczemnym filmem. Niestety." (całość można przeczytać  tutaj ).

Oho, pomyślałem sobie, znowu odwieczny dylemat "prawda czasu czy prawda ekranu". Czy film w jakimś stopniu zakłamujący rzeczywistość może być wybitny? A może to nie ma znaczenia, może w tym przypadku potraktować to jako fascynującą, ale luźną fantazję opartą o dzieje pewnej nieprzeciętnej rodziny? Tylko może wtedy trzeba przestać twierdzić, że to jest film o Beksińskich?

Wyszedłem z kina lekko zdezorientowany, bo przecież nie znałem Tomasza Beksińskiego osobiście. Ale kilkadziesiąt wysłuchanych audycji i przeczytanych artykułów zostało już w głowie na zawsze i zbudowało obraz człowieka. Zawsze wolałem go jako dziennikarza piszącego. To prawda, jako radiowiec był unikalny i jego audycje nie pozostawiały mnie obojętnym. Jednak nie miałem do nich jednoznacznego stosunku. Czasami potrafił mnie poważnie wzruszyć, czasami raziła zbytnia egzaltacja i pretensjonalność. Najsilniejsze radiowe związki z audycjami Tomasza Beksińskiego miałem pod koniec lat 80, kiedy jako dzieciak z podstawówki odkrywałem w sobie pasję muzyczną, a on był  jednym z wielu fantastycznych dziennikarzy związanych z programem trzecim. Tam wtedy była wyjątkowo silna ekipa. Wojciech Mann, Piotr Kaczkowski, Marek Niedźwiecki, Jan Chojnacki , ale do tego też bardzo ważni dla mnie Marek Wiernik od zgrzytających hardcorowo-punkowych dźwięków, Roman Rogowiecki od metalu, Jerzy Kordowicz od elektroniki czy Jan Ptaszyn Wróblewski od jazzu (i tak wszystkich nie wymieniłem) Być może trochę patetycznie to zabrzmi, trudno, za to prawdziwie: ich audycje były dla mnie jak wykłady, a oni jak profesorowie. Tomasz Beksiński edukował mnie wtedy w zakresie zespołów skupionych wokół wytwórni 4AD, rocka progresywnego czy popularnego wtedy nurtu new romantic.

To co czasami mnie raziło w jego audycjach radiowych, przestawało w artykułach. Wracam do sierpniowego numeru Magazynu Muzycznego z 1989 roku, gdzie na jednej stronie wymienia swoje dziesięć ulubionych płyt lat 80, a na drugiej pisze osobiście i z humorem o swoim ojcu: Oto fragmenty: "Znamy się na świetnie na kumpelskich zasadach, a jego malarstwo to jego prywatna sprawa, w którą nie wnikam. On rzadko słucha moich audycji, a ja nigdy nie wiem, co ostatnio malował. (...) Stary był dla mnie zawsze przede wszystkim facetem, z którym można było pójść do kina, posłuchać muzyki, pożartować lub podyskutować na różne tematy. Był też zawsze normalny - tolerował długie włosy, gdy nauczyciele w szkole dostawali na ich widok czkawki, uwielbiał ostry rock i filmy z rozbijaniem samochodów. Taki jest - na szczęście - nadal." Warto sięgnąć do całości tego artykułu, choćby dlatego, żeby poczytać o ich relacjach z tzw. bezpośredniego źródła nieprzetworzonego artystycznie. Jego pisanie obfitowało w kategoryczne stwierdzenia, jednak było interesujące i wciągające. Dlatego kiedy później miał swój stały felieton w "Tylko Rocku" pt. "Opowieści z krypty" to właśnie od nich zaczynałem lekturę pisma. Zawsze było mi też bliskie jego uwielbienie dla Monty Pythona, których znakomicie i z wyczuciem tłumaczył na język polski.

Mógłbym jeszcze tak długo, ale przecież miało być o filmie. No właśnie, czy Dawid Ogrodnik stworzył na ekranie wiarygodnie postać Tomasza Beksińskiego? Czy jednak grubo ciosany,  jednowymiarowy portret (a może nawet karykaturę) tego wrażliwego i inteligentnego człowieka? Oczywiście rozumiem, że ta rola, to tylko część większej całości i koncepcji, jednak rzuca się cieniem na "Ostatnią rodzinę". Może dla tych, którym postać Tomasza Beksińskiego do tej pory niewiele mówiła będzie wszystko ok, ja mam mieszane uczucia.

Przyznaję, ten rodzinny mikroświat został pokazany perfekcyjnie, jednak mnie pozostawia pękniętym. Idę posłuchać Sisters of Mercy, Joy Division albo Talk Talk, może się posklejam


Michał Jędrasik
http://rejskulturalny.blogspot.com/

czwartek, 23 czerwca 2016

WAKACYJNE ZŁOTE MYŚLI 2016 CZ 2

NIE OSZUKUJMY SIĘ - TO JUŻ JEST KONIEC, NIE MA JUŻ NIC. PRZED NAMI WAKACJE. W ZASADZIE TYLKO JEDNA UWAGA, PRZESTROGA, SUGESTIA-   MIEJMY ZE SOBĄ  W KAŻDEJ SYTUACJI ZDROWY ROZSĄDEK, ODROBINĘ ROZUMU I LEKSYKALNEJ BŁYSKOTLIWOŚCI. JEST SZANSA, ŻE NAM TO CZASAMI OCALI SKÓRĘ  I WRÓCIMY Z WAKACJI ZDROWI I CALI, CZEGO ŻYCZĘ.











Nie wiesz, co to prawdziwa strata. Można jej doświadczyć tylko wtedy, kiedy kochasz coś bardziej, niż siebie samego  BUNTOWNIK  Z WYBORU 

Przeszłość może boleć. Ale daje nam wybór - albo będziemy od niej uciekać, albo wyciągniemy z niej lekcję – KRÓL LEW 

Być normalnym , pić coca-colę, jeść kurczakiem z Kentucky- to spiskowanie przeciwko samemu sobie  TEORIA SPISKU
 
 Inni ludzie są okropni. Najlepiej obcować z samym sobą . Miłość do siebie jest romansem na całe życie  MĄŻ IDEALNY

Żeby nie móc z gołą babą w windzie. SEKSMISJA

Śmiech potrafi być potężny. Czasem to jedyna broń, którą dysponujemy KTO WROBIŁ KRÓLIKA ROGERA 


Człowiek na poziomie powinien trzymać się w pionie E= MC2

Widzisz coś, zabijasz zjadasz RYBKI Z FERAJNY


W tej sekundzie, przysięgam, jesteśmy jednym z nieskończonością CHARLIE

Nawet mrok kiedyś przeminie. Wkrótce nadejdzie nowy dzień, a kiedy wzejdzie słońce, rozbłyśnie jaśniej, niż kiedykolwiek wcześniej WŁADCA PIERŚCIENI- DWIE WIEŻE

Podążaj za białym królikiem. MATRIX

Jesteś tym, co kochasz, a nie tym, co inni kochają w Tobie ADAPTACJA

Kiedy spadająca gwiazda rozcina mrok i zamienia noc w dzień, pomyśl życzenie... i pomyśl o mnie. Uczyń swoje życie spektakularnym. Ja tak zrobiłem JACK

Wiem, że szansa na sukces jest mała, ale czy to ważne? Odpowiedzi znajdujemy tylko wtedy, kiedy nie przestajemy próbować PRZED WSCHODEM SŁOŃCA

Weź niebieską pigułkę, a historia się skończy, obudzisz się we własnym łóżku i uwierzysz we wszystko, w co zechcesz. Weź czerwoną pigułkę, a zostaniesz w krainie czarów i pokażę ci, dokąd prowadzi królicza nora. MATRIX

Nie myśl o tym, jak to zrobić – musisz to wiedzieć! MATRIX

Jedyną rzeczą, jakiej nauczyłam się przez całe życie, jest ta, że nigdy nic się nie dzieje tak, jak byśmy chcieli. MATRIX 
 
Wszystkie rury prowadzą do morza. GDZIE JEST NEMO ?

Odważni może żyją krótko, ale ostrożni nie żyją w ogóle PAMIĘTNIK KSIĘŻNICZKI

Na koniec świata i jeszcze dalej! TOY STORY

Dlaczego upadamy, Bruce? Po to, żeby nauczyć się, jak wstawać BATMAN POCZĄTEK

Jeśli są jakieś wątpliwości, to znaczy że nie ma żadnych wątpliwości  RONIN