Poranny spacer pozwolił rozprawić się
jej z uczuciem znużenia. Przespana noc nie spowodowała
rozluźnienia mięsni szyi. Pewnie świadomość odłożonej rozmowy
na potem odbiła się rykoszetem na jej ciele. Stanik upija, buty źle
zasznurowane - uciskają, a czapka powoduje świąd skóry.
Przebiegła na drugą stronę ulicy. Przejeżdżający samochód
zapalonymi światłami rozdzierał resztę nocy.
Gdzie iść? – pomyślała. Może
piekarnia, ta na rogu, będzie otwarta. Decyzję podjął za nią
zapach. Szybkim, jak na nią krokiem, podążała w znajomym
kierunku. Ciszę ulicy zaczęły wypełniać pierwsze rozmowy
porannych ptaków. Lubiła tę akustykę, płynność śpiewu
ptasiego gładziła jej zwichrowane, dosyć mocno, jak na tę porę,
myśli. Widok świateł w oknach piekarni napełnił ją spokojem.
Przecież właśnie tutaj, kiedy bywała dzieckiem przychodziła z
dziadkiem po ulubioną chałkę. I ten znajomy dzwonek, który witał,
każdego gościa. Jego odgłos przywołał myśli, te dawno, jak jej
się wydawało uśpione…
Dziadek! Obejrzała się wokół
siebie, jakby niepewna wrażenia!! Dziadek! Przecież…
Dziadek tym samym głosem wypowiedział
jej imię. No chodź ty do mnie, nie stój tak w drzwiach, Pani chce
wiedzieć, czy oprócz chałki weźmiemy dla babci angielkę? Czy ja
mówię po hebrajsku? A – n – g- i –e- l – k- a – rodzaj
pieczywa, dla babci, halo, młoda damo!!!!
Zdziwienie jej musiało poruszyć
dziadka, bo w dowód konsternacji wziął dwie i szybko zapłacił.
Chwycił ją za rękę i dosyć gwałtownych ruchem pociągną ją do
siebie.
Idziemy, babcia czeka, ty do szkoły!!
O nie, nie może być aż tak
nieprzytomna. Wyszła tylko na chwilę, miała się przewietrzyć,
pobudzić, ale żeby aż tak. No dobrze, niech i będzie, że może
wczoraj wypiła więcej niż zwykle wina, ale żeby aż tyle.
Słuchaj, wieczorem jest nasz ulubiony
film, obejrzymy? Babcia nasmaży placków ziemniaczanych. No to co?
Zadowolona?
Proszę Cię nie ociągaj się, jest
zimno, a ja muszę jeszcze napalić w piecu. Doszli do ulicy, z
której przyszła. Na rogu nie wiedzieć czemu, dziadek kazał jej
się wrócić – zapomniał portfela. Biegła, bała się, że
wszystko przestanie trwać.
Miała rację, wracając dziadka już
nie było…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz