Translate

sobota, 21 marca 2015

????

Poranny spacer pozwolił rozprawić się jej z uczuciem znużenia. Przespana noc nie spowodowała rozluźnienia mięsni szyi. Pewnie świadomość odłożonej rozmowy na potem odbiła się rykoszetem na jej ciele. Stanik upija, buty źle zasznurowane - uciskają, a czapka powoduje świąd skóry. Przebiegła na drugą stronę ulicy. Przejeżdżający samochód zapalonymi światłami rozdzierał resztę nocy.
Gdzie iść? – pomyślała. Może piekarnia, ta na rogu, będzie otwarta. Decyzję podjął za nią zapach. Szybkim, jak na nią krokiem, podążała w znajomym kierunku. Ciszę ulicy zaczęły wypełniać pierwsze rozmowy porannych ptaków. Lubiła tę akustykę, płynność śpiewu ptasiego gładziła jej zwichrowane, dosyć mocno, jak na tę porę, myśli. Widok świateł w oknach piekarni napełnił ją spokojem. Przecież właśnie tutaj, kiedy bywała dzieckiem przychodziła z dziadkiem po ulubioną chałkę. I ten znajomy dzwonek, który witał, każdego gościa. Jego odgłos przywołał myśli, te dawno, jak jej się wydawało uśpione…
Dziadek! Obejrzała się wokół siebie, jakby niepewna wrażenia!! Dziadek! Przecież…
Dziadek tym samym głosem wypowiedział jej imię. No chodź ty do mnie, nie stój tak w drzwiach, Pani chce wiedzieć, czy oprócz chałki weźmiemy dla babci angielkę? Czy ja mówię po hebrajsku? A – n – g- i –e- l – k- a – rodzaj pieczywa, dla babci, halo, młoda damo!!!!
Zdziwienie jej musiało poruszyć dziadka, bo w dowód konsternacji wziął dwie i szybko zapłacił. Chwycił ją za rękę i dosyć gwałtownych ruchem pociągną ją do siebie.
Idziemy, babcia czeka, ty do szkoły!!
O nie, nie może być aż tak nieprzytomna. Wyszła tylko na chwilę, miała się przewietrzyć, pobudzić, ale żeby aż tak. No dobrze, niech i będzie, że może wczoraj wypiła więcej niż zwykle wina, ale żeby aż tyle.
Słuchaj, wieczorem jest nasz ulubiony film, obejrzymy? Babcia nasmaży placków ziemniaczanych. No to co? Zadowolona?
Proszę Cię nie ociągaj się, jest zimno, a ja muszę jeszcze napalić w piecu. Doszli do ulicy, z której przyszła. Na rogu nie wiedzieć czemu, dziadek kazał jej się wrócić – zapomniał portfela. Biegła, bała się, że wszystko przestanie trwać.
Miała rację, wracając dziadka już nie było…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz