Translate

niedziela, 22 marca 2015

BOLESŁAW PRUS, LALKA - ŚCIĄGA



Czy rzeczywiście <<lalka>>?
Bycie nauczycielem, a zwłaszcza nauczycielem języka polskiego, kiedy to słowo pisane wypierane jest przez ikonografie, nie jest zadaniem banalnym. W sytuacji, w której mam zachęcić do przeczytania książki mającej ponad 500 stron i dziejącej się prawie 130 lat wstecz, kiedy po ulicach co prawda poruszały się konie, ale niemechaniczne, mam na tyle zachęcająco zapodać coś na kształt trailera , to jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że główna bohaterka (IZABELA ŁĘCKA – jeśli ktoś jeszcze nie doczytał) wcale, ale to wcale tytułową lalką nie jest!!!
Irytuje mnie, kiedy słyszę, że ona taka pusta, że salonowa, że powierzchowna, że tylko chce ładnie wyglądać, że nie docenia Wokulskiego, że w ogóle okropna z niej kobieta! I w tym momencie budzi się we mnie antybelfer! Nie chcę więcej słyszeć pod adresem panny Izabeli tych wszystkich frazesów! Zamykam uszy i wzrok kieruję w przestworza moich myśli, gdzie mogę rozmawiać z jedną z najciekawszych kobiecych postaci ze świata lektur „ogwiazdkowanych” (zaraz za nią stawiam Rachelę).
Dlaczego Łęcka została tak zaszufladkowana, co w niej jest takiego, co powoduje, że ogół chce ją zlinczować? Urodzenie? Ponadprzeciętna uroda? Świadomość jednego i drugiego? Dlaczego nie można w Łęckiej dostrzec, jak proponuje Olga Tokarczuk, „lepszą część Wokulskiego”?
Śledząc jej losy, gesty, zachowania, słowa – widać, że to nie jest zwykła kobieta! Może warto Izabelę potraktować jak metaforę tego, co w mężczyźnie nie jest do końca wysublimowane? Może im bardziej męski mężczyzna, tym bardziej kobieca musi być jego kobieta. Nieokrzesanie Wokulskiego nie rzucałoby się aż tak w oczy, gdyby nie było konfrontowane z kwintesencją kobiecości ucieleśnionej w Łęckiej…
A jak ocenić jej wielką słabość do świata sztuki? Potrafi godzinami rozmawiać z Rossim i Molinarim! W końcu to w jej gabinecie jest posąg Apollina! Scena, w której gorącymi łzami, delikatnymi pocałunkami obdarowuje posążek, daje mi dowód na to, ile jest w niej tęsknoty za tym wszystkim, co doskonałe, co pozwala człowiekowi dotknąć sfery sacrum. A i sama postać Apollina, jeśli wziąć pod uwagę jego naturę (bóg sztuki, ale i też brutal, który pozbawił Niobe całego potomstwa), dopełnia czy też wyraża złożoność bohaterki. To właśnie ona inspiruje Wokulskiego do działań, które dowodzą jego empatii, jak na przykład pomoc Wysockiemu, ale potrafi być też bezwzględna i okrutna, kiedy to w obecności narzeczonego flirtuje w pociągu ze Starskim! Choć moja natura feministki każe widzieć w tym przyzwolenie ze strony Stanisława niż nietakt ze strony Izabeli :) 
I takie oto moje spojrzenie na Izabelę Łęcką proponuję. Czekam na Twoje wrażenia po lekturze, ale tylko tej z pierwszego obiegu :) Niech moc będzie z Tobą !
m.k.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz