Czy rzeczywiście <<lalka>>?
Bycie nauczycielem, a zwłaszcza nauczycielem
języka polskiego, kiedy to słowo pisane wypierane jest przez ikonografie, nie
jest zadaniem banalnym. W sytuacji, w której mam zachęcić do przeczytania
książki mającej ponad 500 stron i dziejącej się prawie 130 lat wstecz, kiedy po
ulicach co prawda poruszały się konie, ale niemechaniczne, mam na tyle
zachęcająco zapodać coś na kształt trailera , to jedyne, co przychodzi mi do
głowy, to to, że główna bohaterka (IZABELA ŁĘCKA – jeśli ktoś jeszcze nie
doczytał) wcale, ale to wcale tytułową lalką nie jest!!!
Irytuje mnie, kiedy słyszę, że ona taka pusta,
że salonowa, że powierzchowna, że tylko chce ładnie wyglądać, że nie docenia
Wokulskiego, że w ogóle okropna z niej kobieta! I w tym momencie budzi się we
mnie antybelfer! Nie chcę więcej słyszeć pod adresem panny Izabeli tych
wszystkich frazesów! Zamykam uszy i wzrok kieruję w przestworza moich myśli,
gdzie mogę rozmawiać z jedną z najciekawszych kobiecych postaci ze świata
lektur „ogwiazdkowanych” (zaraz za nią stawiam Rachelę).
Dlaczego Łęcka została tak zaszufladkowana, co
w niej jest takiego, co powoduje, że ogół chce ją zlinczować? Urodzenie?
Ponadprzeciętna uroda? Świadomość jednego i drugiego? Dlaczego nie można w
Łęckiej dostrzec, jak proponuje Olga Tokarczuk, „lepszą część Wokulskiego”?
Śledząc jej losy, gesty, zachowania, słowa –
widać, że to nie jest zwykła kobieta! Może warto Izabelę potraktować jak
metaforę tego, co w mężczyźnie nie jest do końca wysublimowane? Może im
bardziej męski mężczyzna, tym bardziej kobieca musi być jego kobieta.
Nieokrzesanie Wokulskiego nie rzucałoby się aż tak w oczy, gdyby nie było
konfrontowane z kwintesencją kobiecości ucieleśnionej w Łęckiej…
A jak ocenić jej wielką słabość do świata
sztuki? Potrafi godzinami rozmawiać z Rossim i Molinarim! W końcu to w jej
gabinecie jest posąg Apollina! Scena, w której gorącymi łzami, delikatnymi
pocałunkami obdarowuje posążek, daje mi dowód na to, ile jest w niej tęsknoty
za tym wszystkim, co doskonałe, co pozwala człowiekowi dotknąć sfery sacrum. A
i sama postać Apollina, jeśli wziąć pod uwagę jego naturę (bóg sztuki, ale i
też brutal, który pozbawił Niobe całego potomstwa), dopełnia czy też wyraża
złożoność bohaterki. To właśnie ona inspiruje Wokulskiego do działań, które dowodzą
jego empatii, jak na przykład pomoc Wysockiemu, ale potrafi być też bezwzględna
i okrutna, kiedy to w obecności narzeczonego flirtuje w pociągu ze Starskim!
Choć moja natura feministki każe widzieć w tym przyzwolenie ze strony
Stanisława niż nietakt ze strony Izabeli :)
I takie oto moje spojrzenie na Izabelę Łęcką
proponuję. Czekam na Twoje wrażenia po lekturze, ale tylko tej z pierwszego
obiegu :) Niech moc będzie z Tobą !
m.k.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz