Translate

wtorek, 24 marca 2015

BOLESŁAW PRUS, LALKA - ŚCIĄGA cz 2




Och, ta Łęcka !!

Trzeba przyznać, że Prus był znakomitym  psychologiem i po prostu świetnym pisarzem. Bo trzeba talentu, żeby stworzyć  taką karykaturę kobiety, przekonywujący obraz  totalnej kretynki, budzącej spontaniczny rechot, intensywną  irytację i głębokie zażenowanie, a jednocześnie uczynić z tego monstrum być może najbardziej intrygującą postać Lalki, a na pewno fascynującą kobietę. Niebanalną, frapującą, tajemniczą , niejednoznaczną,  naznaczoną rysem tragizmu.

A gdyby tak zobaczyć  w Łęckiej feministkę? Pod gładką maską celebrytki, słodkiej idiotki, bezmyślnej kokietki dostrzec  zbuntowaną kobietę, walczącą – nawet jeśli nieświadomie- z patriarchalną wizją świata? Wiem, wiem- nie jest to łatwe. Ale jej spojrzenie na małżeństwo i mężczyzn inspiruje do takich rozważań. Ile tu przenikliwości i prawdy życiowej? Ile emocji?

Mąż w szlafroku, który ziewa przy żonie, całuje ją, mając pełne usta dymu  z cygar. Co najgorsze- że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem.

Jej słowa  momentami iskrzą, niepozbawione są  zmysłu obserwacji, jak i czystej, ostrej złośliwości : Marszałek nasuwał jej na myśl  zabitego i oparzonego wieprza. To nie jest tylko kwestia estetyki, to jawny bunt przeciwko światu, gdzie bogaty obleśny starzec  kupuje sobie piękną, młoda dziewicę. A  Łęckiej trzeba przyznać, że ten świat zna jak mało kto.

A ile w niej utajonej pasji i namiętności?! Izabela potrzebuje tylko wyzwolenia, dynamicznej i hiperbolicznej siły, która zburzy lodową powłokę Królowej Śniegu, wydobędzie z ciała Bestii  to, co ludzkie, zmysłowe, erotyczne. To Piękna  w tej bajce jest potworem, bo nikt nie potrafi w niej zobaczyć – o Paradoksie !!-  niebanalnego wnętrza. Jej  piękno zewnętrzne wszystkich przytłacza, onieśmiela. Łęcka widzi siebie oczyma mężczyzn, a ci- w swej szowinistycznej ignorancji- nie potrafią wyjść poza schemat ładnej buzi i zgrabnej sylwetki. Łęcka to dla nich   niezła laska, słodka idiotka, a w rzeczywistości to KOTKA NA GORĄCYM, BLASZANYM DACHU”, przeraźliwie samotna i smutna. I  tęsknie wypatrująca swego tygrysa.

I tygrys się znalazł. Wokulski miał wszystko, aby napełnić porcelanową lalkę emocjami. Niestety, nie posłuchał Pani Meliton, mądrej i doświadczonej istoty, że kobiety  nie zdobywa się ofiarami,  tylko siłą. Zamiast ryku, pełnego dzikiej, nieokiełznanej grozy, wydał z siebie cierpiętnicze i dychawiczne miauknięcie … i wysłał ukochaną w efekcie do klasztoru. Łęcka w klasztorze to nie tylko ironia losu, ale takie zwyczajne  marnotrawstwo kapitału ludzkiego.

Bo gdzie nasza kotka tam znajdzie swój gorący dach?

                                                                                   Wielbiciel Łęckiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz