Translate

środa, 18 listopada 2015

CUDOWNE LATA

O tym serialu nie da się pisać źle i bardzo przyjemnie się do niego wraca. Był świetnie sprzedającym się produktem komercyjnym, a zarazem jednym z najlepszych filmów o dojrzewaniu, o przyjaźni, życiu w rodzinie.
 
Cały serial utkany jest z tysięcy drobnych obserwacji, dzięki czemu osiągnął wysoki poziom uogólnienia banalnych faktów. Amerykański krytyk filmowy Martin Kitman, którego panicznie boją się wszystkie sieci telewizyjne szczerze – „kiedy zwiastun >>Cudownych lat<<, pomyślałem z ironią – ale się wysilili, życie dwunastoletniego chłopca w podmiejskim osiedlu. Mogłem postawić milion, że to się zaraz wyłoży. A jednak, cóż za przemiłe rozczarowanie. Dziś jestem przekonany, że to najlepszy serial drugiej połowy lat osiemdziesiątych”. Cała kolekcja nagród „Emmy”, niezwykle wysoki wskaźnik ocen bardzo dobrych i prestiżowa nagroda dziennikarzy złotego globu w 1989 roku.
 
Ojcem serialu jest producent Neal Marlens z New World Television. To on jest autorem pomysłu, by całą opowieść ująć w formę wspomnień dorosłego, 35 – letniego Kevina Arnolda o czasach, gdy miał 12 lat, kiedy tak dużo działo się dookoła –Wietnam, hipisi, wyzwolenie kobiet, równouprawnienie ras. Kevin dojrzewa i dojrzewa cały kraj dookoła, Ameryka przepoczwarza się, dorośleje, wchodzi w nowy wiek. Od pierwszego odcinka, kiedy ginie w Wietnamie starszy kolega , idol osiedla, kiedy dwunastoletni chłopcy przechodzący ze szkoły powszedniej do gimnazjum przekraczają „smugę cienia” – chwytamy i akceptujemy tę nutę. Udało się tu wspaniale pogodzić dydaktyzm w amerykańskim stylu i entuzjazm dla niespecjalnie wzniosłych ideałów amerykańskiej klasy średniej – z wnikliwością subtelnej psychologicznej analizy, wyrafinowaną ironią i słodko – gorzką zadumą nad przemijaniem czasu.

Wielką zaletą jest staranny rysunek postaci, pierwszo i drugoplanowych, każda z nich jest na swój sposób niepowtarzalna, a jednocześnie prezentuje pewien ogólniejszy typ zachowań i reakcji. Czyli opis „od szczegółu do uogólnienia”, nigdy odwrotnie. I to przynosi rezultaty! Podobna reguła obowiązuje w konstrukcji fabuły. Najpierw pokazuje się jakąś prostą życiową sytuację, potem widzimy, jak bardzo może się ona skomplikować i jak to wygląda z różnych punktów widzenia; wreszcie przychodzi nieco dydaktyczna konkluzja formułowania jednak samodzielnie przez bohatera, a nie narzucona jako apodyktyczny nakaz czy pouczenie. Zresztą końcowy morał często sprowadza się do stwierdzenia dużej komplikacji świata i zasugerowania paru możliwych sposobów postępowania.

Każdy może znaleźć w swych wspomnieniach podobne przeżycia. Bo chociaż pozornie temat serialu jest arcyamerykański, doskonale go można zrozumieć w polskich warunkach. Pierwsza miłość, problemy w szkole, problemy z rodzicami, problemy z rodzeństwem – na tyle trafnie są opisane, że każdy może sobie powiedzieć „Ja to też przeżyłem”.

Sztuka serialu jest sztuką przypadku i najlepsze rozwiązania często powstają z czystej improwizacji Tak było w przypadku „Cudownych lat”. Producenci nie byli pewni , czy jego głównym tematem będzie miłość Kevina i jego pięknej koleżanki Winnie Cooper. Pilotowy odcinek zakończył się słowami : „To był nasz jedyny pocałunek”. To była bardzo dobra decyzja, bo pozwoliła spiąć całość kompozycyjnie – dowiedzieliśmy się, dlaczego właściwie dorosły Kevin tak uporczywie wraca do swoich wspomnień. Miłość z Winnie, jak to nastoletnie miłości, krążyła różnymi meandrami, ale trwała właściwie przez cały serial – aż do zakończenia, w którym Winnie wyjechała na studia do Pary ża, a gdy wróciła, okazało się, że Kevin ma już żonę i dziecko.

Fenomenu „Cudownych lat” nie da się chyba wytłumaczyć racjonalnie, zręczna, inteligentnie pomyślana konstrukcja filmu to tylko część tajemnicy. Jest to sprawa psychologicznej intuicji, również w doborze aktorów. Szczególnie dotyczy to odtwórcy głównej roli. Fred Savage zagrał Kevina Arnolda z taką lekkością, temperamentem, poczuciem humoru i naturalnym talentem, że ogłoszony został „Gwiazdą roku” 1989 przez hollywoodzkie stowarzyszenie radia i TV. Był zresztą najmłodszym laureatem w historii tego wyróżnienia. Jego partnerką była Monica Mckellar, która po prostu miała to coś. Dzięki temu łatwiej nam zaakceptować fakt, że dorosły Kevin z taką nostalgią wraca do „cudownych lat”. Oczywiście to także nostalgia za latami 50, 60, za latami, kiedy wszystko było prostsze, a uciążliwości życia wydają się jak to dzieciom po latach, mało istotne. Nie ma w tym jednak upiększania na siłę, tylko głęboki szacunek do własnej przeszłości.


 I jeszcze jedno. Inaczej serial ogląda młody człowiek identyfikujący się z nastoletnim Kevinem, cierpiącym męki wieku dojrzewania – nieszczęśliwą miłość, agresywnego starszego brata, ojca sztywniaka, szkolne zakazy. Inaczej ogląda go dorosły człowiek, który coraz wyraźniej zaczyna rozumieć, dlaczego, mimo wszystkich tych problemów, dorosły Kevin, uważa ten okres za „Cudowne lata”. A jeszcze inaczej spojrzy na to jeszcze później, kiedy sam zostanie ojcem sztywniakiem usiłującym pocieszyć swego syna w jego kolejnej nieszczęśliwej miłości.

DODO



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz