O tym serialu nie da się pisać źle
i bardzo przyjemnie się do niego wraca. Był świetnie sprzedającym
się produktem komercyjnym, a zarazem jednym z najlepszych filmów o
dojrzewaniu, o przyjaźni, życiu w rodzinie.
Cały serial utkany jest z
tysięcy drobnych obserwacji, dzięki czemu osiągnął wysoki poziom uogólnienia banalnych faktów. Amerykański krytyk filmowy Martin
Kitman, którego panicznie boją się wszystkie sieci telewizyjne
szczerze – „kiedy zwiastun >>Cudownych lat<<,
pomyślałem z ironią – ale się wysilili, życie dwunastoletniego
chłopca w podmiejskim osiedlu. Mogłem postawić milion, że to się
zaraz wyłoży. A jednak, cóż za przemiłe rozczarowanie. Dziś
jestem przekonany, że to najlepszy serial drugiej połowy lat
osiemdziesiątych”. Cała kolekcja nagród „Emmy”, niezwykle
wysoki wskaźnik ocen bardzo dobrych i prestiżowa nagroda
dziennikarzy złotego globu w 1989 roku.
Ojcem
serialu jest producent Neal Marlens z New World Television. To
on jest autorem pomysłu, by całą opowieść ująć w formę
wspomnień dorosłego, 35 – letniego Kevina Arnolda o czasach, gdy
miał 12 lat, kiedy tak dużo działo się dookoła –Wietnam,
hipisi, wyzwolenie kobiet, równouprawnienie ras. Kevin dojrzewa i
dojrzewa cały kraj dookoła, Ameryka przepoczwarza się, dorośleje,
wchodzi w nowy wiek. Od pierwszego odcinka, kiedy ginie w Wietnamie
starszy kolega , idol osiedla, kiedy dwunastoletni chłopcy
przechodzący ze szkoły powszedniej do gimnazjum przekraczają
„smugę cienia” – chwytamy i akceptujemy tę nutę. Udało się
tu wspaniale pogodzić dydaktyzm w amerykańskim stylu i entuzjazm
dla niespecjalnie wzniosłych ideałów amerykańskiej klasy średniej
– z wnikliwością subtelnej psychologicznej analizy, wyrafinowaną
ironią i słodko – gorzką zadumą nad przemijaniem czasu.
Wielką zaletą jest staranny rysunek postaci,
pierwszo i drugoplanowych, każda z nich jest na swój sposób
niepowtarzalna, a jednocześnie prezentuje pewien ogólniejszy typ
zachowań i reakcji. Czyli opis „od szczegółu do uogólnienia”,
nigdy odwrotnie. I to przynosi rezultaty! Podobna reguła obowiązuje
w konstrukcji fabuły. Najpierw pokazuje się jakąś prostą życiową
sytuację, potem widzimy, jak bardzo może się ona skomplikować i
jak to wygląda z różnych punktów widzenia; wreszcie przychodzi
nieco dydaktyczna konkluzja formułowania jednak samodzielnie przez
bohatera, a nie narzucona jako apodyktyczny nakaz czy pouczenie.
Zresztą końcowy morał często sprowadza się do stwierdzenia dużej
komplikacji świata i zasugerowania paru możliwych sposobów
postępowania.
Każdy może znaleźć w swych wspomnieniach
podobne przeżycia. Bo chociaż pozornie temat serialu jest
arcyamerykański, doskonale go można zrozumieć w polskich
warunkach. Pierwsza miłość, problemy w szkole, problemy z
rodzicami, problemy z rodzeństwem – na tyle trafnie są opisane,
że każdy może sobie powiedzieć „Ja to też przeżyłem”.
Sztuka serialu jest sztuką przypadku i
najlepsze rozwiązania często powstają z czystej improwizacji Tak
było w przypadku „Cudownych lat”. Producenci nie byli pewni ,
czy jego głównym tematem będzie miłość Kevina i jego pięknej
koleżanki Winnie Cooper. Pilotowy odcinek zakończył się słowami
: „To był nasz jedyny pocałunek”. To była bardzo dobra
decyzja, bo pozwoliła spiąć całość kompozycyjnie –
dowiedzieliśmy się, dlaczego właściwie dorosły Kevin tak
uporczywie wraca do swoich wspomnień. Miłość z Winnie, jak to
nastoletnie miłości, krążyła różnymi meandrami, ale trwała
właściwie przez cały serial – aż do zakończenia, w którym
Winnie wyjechała na studia do Pary ża, a gdy wróciła, okazało się,
że Kevin ma już żonę i dziecko.
Fenomenu „Cudownych lat” nie da się chyba
wytłumaczyć racjonalnie, zręczna, inteligentnie pomyślana
konstrukcja filmu to tylko część tajemnicy. Jest to sprawa
psychologicznej intuicji, również w doborze aktorów. Szczególnie
dotyczy to odtwórcy głównej roli. Fred Savage zagrał Kevina
Arnolda z taką lekkością, temperamentem, poczuciem humoru i
naturalnym talentem, że ogłoszony został „Gwiazdą roku” 1989
przez hollywoodzkie stowarzyszenie radia i TV. Był zresztą
najmłodszym laureatem w historii tego wyróżnienia. Jego partnerką
była Monica Mckellar, która po prostu miała to coś. Dzięki temu
łatwiej nam zaakceptować fakt, że dorosły Kevin z taką nostalgią
wraca do „cudownych lat”. Oczywiście to także nostalgia za
latami 50, 60, za latami, kiedy wszystko było prostsze, a
uciążliwości życia wydają się jak to dzieciom po latach, mało
istotne. Nie ma w tym jednak upiększania na siłę, tylko głęboki
szacunek do własnej przeszłości.
I jeszcze jedno. Inaczej serial ogląda młody
człowiek identyfikujący się z nastoletnim Kevinem, cierpiącym
męki wieku dojrzewania – nieszczęśliwą miłość, agresywnego
starszego brata, ojca sztywniaka, szkolne zakazy. Inaczej ogląda go
dorosły człowiek, który coraz wyraźniej zaczyna rozumieć,
dlaczego, mimo wszystkich tych problemów, dorosły Kevin, uważa ten
okres za „Cudowne lata”. A jeszcze inaczej spojrzy na to jeszcze
później, kiedy sam zostanie ojcem sztywniakiem usiłującym
pocieszyć swego syna w jego kolejnej nieszczęśliwej miłości.
DODO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz