Translate

wtorek, 31 marca 2015

KRAKSA



 J.G.  BALLARD



James Graham Ballard to bardzo interesująca postać literatury angielskiej. Urodził się w 1930 roku w Szanghaju, gdzie mieszkał 15 lat. Po przyjeździe do Anglii m.in. studiował medycynę w Cambridge i był pilotem RAF-u. Od lat 60-tych poświęcił się literaturze. Jego twórczość zaliczana jest do nurtu fantastyki naukowej, ale tej szeroko rozumianej. Uważa się go za prekursora tzw. „nowej fali”, która sprowadziła science-fiction do teraźniejszości. Jego powieści są fantazjami snutymi w oparciu o konsekwencje wyciągnięte z sytuacji człowieka w wysoko rozwiniętej cywilizacji technicznej, obracają się wokół problemów, jakie każdy człowiek zauważa w otaczającym go świecie, analizując mechanizmy, które zbliżają naszą rzeczywistość do katastrofy. Swoje pisarstwo Ballard opiera na narracji psychologicznej, ukazując wewnętrzny kosmos człowieka udręczonego techniką i „wielkomiejskością”. Korzystając z doświadczeń surrealizmu, całości nadawał aurę fantasmagorii, narkotycznego snu.


Za najlepszą powieść Ballarda uważa się „Imperium słońca” (1984), oparte na wspomnieniach autora z okupowanego przez Japończyków Szanghaju (znakomita ekranizacja Stevena Spielberga). Jednak najgłośniejszym dziełem jest „Kraksa”, która w 1973 roku wywołała prawdziwą burzę protestów. Jeden z krytyków napisał: „Jej autor potrzebuje natychmiastowej pomocy psychiatry”. O książce ponownie stało się głośno w 1996 roku za sprawą ekranizacji Davida Cronenberga. W obu przypadkach oskarżenie zamyka się w słowie „pornografia”. Zresztą sam autor „Kraksę” określił jako „pierwszą powieść pornograficzną wykorzystującą technikę jako środek wyrazu”.
 
Fabuła jest dość wątła. Reżyser reklamówek, James Ballard, ma wypadek samochodowy, który zmienia jego życie. Poznaje niejakiego Vaughana – bardzo dziwną postać, wciągającą go w swój świat obsesji i perwersji. Vaughan to były specjalista komputerowy i prezenter TV. Po poważnym wypadku, kiedy ciężarówka zgruchotała mu nogi, zmienił się w dziwaka, renegata, „koszmarnego anioła szos”. Jego obsesje to wypadki samochodowe i najprzeróżniejsze rany odnoszone w wyniku kraks, zwłaszcza okaleczenia twarzy i genitaliów; pociąga go „perwersyjna logika” zachlapanych krwią tablic rozdzielczych, pasy bezpieczeństwa wymazane ekskrementami, osłony przeciwsłoneczne obramowane tkanką mózgową. Kradnie samochody, wyrusza w szaloną odyseję, szukając wypadków, fotografując ofiary i często samemu dokonując zderzeń czołowych. Snuje fantazje wokół śmierci w samochodzie, aranżuje słynne kraksy, odwiedza szpitale, kompletując kartotekę obrażeń. Dla Vaughana samochód to także najwspanialsze i jedyne miejsce dla odbycia stosunków seksualnych. Poprzez stosunki z prostytutkami odtwarza pozycje i położenia ofiar wypadków, te natomiast stają się bodźcem do ostentacyjnych masturbacji.

Dzięki Vaughanowi Ballard odkrył rzeczywistą wymowę kraks samochodowych, „symbolikę rozpruwanego ciała i dachowania, ekstazy towarzyszącej czołowym zderzeniom”, nową seksualność zrodzoną z techniki. Kraksa dla Ballarda stała się pierwszym od lat przeżyciem z prawdziwego zdarzenia. Miłość z Catherine, jego żoną, przypominała kochanie nadmuchiwanej lalki, a stosunki z kochankami były puste i jałowe. Ballard szuka więc nowych podniet przez akty seksualne z żoną zabitego przez siebie kierowcy, podglądanie Catherine kochającej się z Vaughanem, wreszcie homoseksualny stosunek z Vaughanem. A wszystko w samochodzie, w którym bohaterowie – jak w fantastycznym śnie – podróżują po drogach szybkiego ruchu w poszukiwaniu nie tylko wrażeń, ale i tożsamości, transcendencji, śmierci.

Książka szokuje wieloma elementami. To, co się najbardziej rzuca w oczy, to oczywiście sceny erotyczne: dosłowne, ostre, „pornograficzne”, budzące niesmak – jak chociażby dokładny opis aktu seksualnego dwóch mężczyzn. Jeszcze bardziej szokują perwersje seksualne. W zasadzie żaden akt nie jest tu normalny – wszystko wiąże się z deformacją, uszkodzeniem, bólem, przemocą, nawet śmiercią. Bulwersujące jest połączenie seksu z technologią. Samochód to nie tylko miejsce perwersyjnych eksperymentów, on dostarcza skrajnych emocji, staje się substytutem człowieka. Innym drażliwym aspektem jest przemoc. Drobiazgowe, naturalistyczne opisy wypadków, relacjonowane z nieskrywaną fascynacją przez narratora (Ballarda), fotografowanie śmierci, pokaleczonych ciał, śmiercionośne eskapady Vaughana. Żadna postać nie jest nam bliska, żadnej nam nie żal, wszystkie na swój sposób są odpychające – także fizycznie.
 
Co się jednak kryje pod tą warstwą obsceniczności, „pornografii”, skandalu? Apokaliptyczna wizja świata, który stworzyliśmy wokół siebie, a w którym się nie odnajdujemy, stalowo-betonowa pustynia, zimna, obca człowiekowi. Stosunki międzyludzkie w tym świecie są zdegenerowane, wynaturzone, ludzie dręczą się nawzajem, upajają się bólem, zniszczeniem, okaleczeniem. Obiektem fascynacji, pożądania, miłości jest maszyna. Ale i sam człowiek jest tutaj maszyną. Autor ukazuje destrukcyjny wpływ technologii na życie ludzi, zwłaszcza seksualne. Brutalna, mechaniczna erotyka rodzi pustkę i wyobcowanie, co widać najlepiej na przykładzie małżeństwa Ballardów. Kochając się opisywali sobie ze szczegółami miłosne przygody. Kulminacją ich gry było imię partnera w cudzołóstwie, co doprowadzało ich do orgazmów.

Człowiek Ballarda jest samotny, porusza się jak we śnie, na zasadzie koła. Nie ma dla niego szansy na ocalenie, na ucieczkę. A czy my mamy? Według autora „Kraksy” naszym przeznaczeniem jest podążać drogą Vaughana:

Teraz, kiedy Vaughan zakończył życie, pozostaniemy wraz z innymi, którzy się wokół niego zgromadzili, jak ten tłum obstępujący rannego kalekę i dopatrujący się w jego zdeformowanej pozie sekretnych recept na własne zachowanie i wybór dróg życiowych. My wszyscy, którzy znaliśmy Vaughana, akceptujemy perwersyjny erotyzm kraksy samochodowej... Obserwowałem kopulujące pary pędzące nocą ciemnymi drogami, mężczyzn i kobiety na pograniczu orgazmu w samochodach, które kombinacjami wabiących trajektorii gnają na spotkanie migającym reflektorom strumienia nadjeżdżających z przeciwka pojazdów. Młodych mężczyzn za kierownicami swych pierwszych aut, prawie wraków wyciągniętych ze złomowiska, którzy masturbując się pędzą przed siebie bez celu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz