Translate

sobota, 4 czerwca 2016

PI




 
 
Matematyka
Uważacie ją pewnie jako dość specyficzny przedmiot szkolny, idiotyczny i zupełnie niepotrzebny. Przecież kto będzie wam kazał obliczyć ciąg kartofli w warzywniaku, czy sinus kąta zawartego w  pudełku po puzzlach. Na dodatek ten dobijający komentarz nauczycieli , że “matematyka to królowa wszystkich nauk“, którego w żaden sposób nie można było zripostować. Lecz czy naprawdę zastanawialiście się kiedyś nad tym czy matematyka ma wpływ na nasze życie ? Może jest to taka siła która kontroluje całym światem, przewiduje przyszłość i za pomocą naszych „kochanych“ obliczeń układa historię każdego z nas. A może nauczyciele matmy to nadludzie kryjący się w skórze śmiertelników, szykujący rebelię lub planujący zagładę naszej planety ?! Film który chcę dzisiaj przedstawić, może nie pokazuje nam aż tak czarnego scenariusza, ale z pewnością  pobudza nasze komórki nerwowe i  pokazuje do czego matematyka może doprowadzić nawet największych geniuszy. Mowa oczywiście o „Pi“

Ta amerykańska produkcja swoją premierę miała w 1998r. i mając 18 lat, potrafi nadal pozytywnie zaskoczyć i zafrapować widza. Reżyser, Darren Aronofsky pokazuje nam historię młodego naukowca, Maximiliana Cohena,  który pracuję nad kodem mającym opisać wszystkie prawa natury. Pochłania go to tak bardzo, że przestaje logicznie myśleć. Widzi to co chce widzieć nie poddając dedukcji najprostszych zjawisk. Interpretuje je na swój matematyczny sposób twierdząc, iż są to wskazówki potrzebne do ułożenia skryptu. Na nieszczęście, jego pomysłem zaczynają interesować się maklerzy giełdowi oraz kabaliści. Próbą przekupstwa, oraz groźbami, chcą aby dokończył swoje dzieło. Młodzieniec nie potrafiąc poradzić sobie z samym sobą, szuka pomocy u swojego mentora: Sola Robensona, który próbuje uwolnić go od własnego świata iluzji.
Film jest jedną wielką metaforą, którą każdy czyta w zupełnie inny sposób. Mimo rozbieżnych zdań i różnych interpretacji, „Pi“ przestrzega nas przed zatraceniem się w swój własny świat. Powinniśmy zachowywać równowagę w każdej wykonywanej przez nas czynności. Jest to trudne, co pokazuje nam obraz Maximiliana, który takiej harmonii nie miał. Jednak jeżeli zaczniemy tracić tą stabilizację i wszystko zacznie ciągnąć nas na dno, nie bójmy się pomocy dorosłych, bardziej doświadczonych, takich osób jak Sol. Jeżeli więcej z tego filmu wyniesiemy, tym będziemy mieli o wiele większą świadomość, która niewątpliwie pomoże nam przy trudnych wyborach, czy w codziennym życiu.
Jako, że nigdy nie byłem zwolennikiem czarno-białych filmów, to na początku do „Pi“ podszedłem bardzo sceptycznie. Jednak wraz z rozwojem akcji, zacząłem przełamywać tą barierę i coraz bardziej wgłębiać się w produkcję. Podczas seansu, nie zabrakło oczywiście dreszczy przeszywających całe ciało, momentów całkowitego odłączenia się od świata rzeczywistego czy chęci pomocy głównemu bohaterowi. Czasami nawet zazdrościłem Cohenowi geniuszu, jakim go matka natura obdarzyła. Liczenie skomplikowanych obliczeń w głowie, bez użycia kalkulatorów lub innych niekonwencjonalnych sposobów. Przydało by się na maturze z matmy ...
Według mnie Darren Aronofsky wyreżyserował film, którego nie można zaliczyć do masówki jaką często widujemy w telewizji. Dowodem na to jest fakt, iż zaraz po obejrzeniu tej amerykańskiej produkcji chce się o niej rozmawiać, dyskutować z innymi oraz zinterpretować jak najgłębiej każdy szczegół (tak było w moim przypadku). Jeżeli boicie się czarno-białych filmów, twierdzicie, że nie przekonacie się do samej prezencji, montażu czy innego waloru wizualnego, uważam, że nie powinniście się niczego obawiać. Wszystkie elementy zostały dobrze dobrane i żaden z nich nie dominuje nad drugim.  Szczerze polecam zobaczyć ten tytuł, nawet jeżeli „Pi“ będzie waszą pierwszą achromatyczną ekranizacją.

P.A.C  MAN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz