Władimir Sorokin urodził się w 1955 roku pod Moskwą.
Ukończył instytut Nafty i Gazu, nie zdarzyło mu się jednak pracować zgodnie z
wykształceniem. Wśród jego zajęć i pasji była grafika, malarstwo,
projektowanie książek. Między innymi pracował w ilustrowanym tygodniku
młodzieżowym „Smiena”. Brał udział w wystawach malarzy konceptualistów. Światową sławę
przyniosło mu jednak pisanie. Zwiał się ze środowiskiem Moskiewskiego
undergroundu lat 80 – artystów pozbawionych w związku
radzieckim prawa wstępu do oficjalnych galerii i wydawnictw. Najpierw była
kolejka była „Kolejka” wydana na zachodzie w 1983 roku. Tłumaczona na 10 języków, zwróciła na Sorokina uwagę czytelników i krytyków. Kiedy związek radziecki się skończył, Sorokin spokojnie pisał kolejne
swoje książki – „Norma” czy „Serca czterech”. Dzika awantura wybuchła dopiero latem 2002 roku w
związku z akcją młodzieżowej organizacji „Idący razem”. Ta pro proprezydencka organizacja domagała się (skutecznie) postawienia
Sorokina przed sądem za demoralizowanie czytelników i pornografię,
wycofania z bibliotek jego książek i zniszczenia ich publicznie. Chodziło o
powieść „Gołuboje sało”, która na stałe przypięła mu łatkę skandalisty i obrazoburcy. Na placu przed
Teatrem Bolszoj w Moskwie młodzi ideowcy ustawili sedes i wrzucali do niego
książki autorów, którzy ich zdaniem oczerniali i zohydzali ojczyznę,
przedstawiając jej karykaturalny, skrajnie negatywny obraz. Tu też trafił
Sorokin ze swoją książką. Wszczęła też śledztwo prokuratura – chodziło o„sprzecznie
z prawem rozpowszechnia materiały pornograficzne” (paragraf 242 rosyjskiego
Kodeksu Karnego). Chodziło m.in. o scenę kopulacji klonów Stalina i
Chruszczowa. Prokuratora oddaliła oskarżenie, ale powieść stała się bestsellem-
wydano ją czterokrotnie. A kolejną książkę „Lód” nominowano do rosyjskiej nagrody Bookera. Była też bestselerem w Rosji.
Początek jest niezwykle mocny. Trzech osobników wyjmuje z samochodu zakładników. Przywiązuje do dwóch stalowych kolumn i zaczyna walić na odlew w pierś specjalnym młotem, aż
odezwie się jego serce:
„Grubas zawył zdławionym głosem: wszyscy troje
zamarli. Nasłuchiwali
- Odezwij
się! – Uranow uderzył mocniej
Mężczyzna
wył i ryczał. Drżał na całym ciele. Na jego piersi wystąpiły trzy ogromne
krwiaki
- daj no
sam przypierdolę – Gorbowiec przejął młot. Popluł w dłonie wziął zamach
- Odezwij
się! – Młot z głuchym dźwiękiem runął na pierś mężczyzny...
Walił, walił, walił. Z młota poleciały kawałki lodu.
Grubasowi chrupnęły kości z nosa zaczęła kapać krew
- Pusty. –
Uranow wyprostował plecy
- Pusty..
– Rutman zagryzła wargi
- Pusty,
sukinkot... Gorbowiec oparł się o młot. Ciężko oddychał. – Ech, w mordę jeża... ale się tych pustaków napłodziło...”
Tak wygląda procedura przebudzenia wyselekcjonowanych
kandydatów. Dokonuje tego tajemnicza organizacja. Poluje ona na blondynów o
niebieskich oczach, poddaje sadystycznemu
testowi na rozpoznanie, a kandydaci, którzy nie przejdą testu, są dobijani,
jako że cała operacja wymaga najwyższej tajemnicy. Ponadto byli zwykłymi ludźmi
więc zabicie ich nie wywoływało niczyjego żalu. Jeśli jednak w maltretowanym
ciele serce podaje swoje imię, jest to świadectwo przynależności do
Świetlistych. Rozbudzeni zyskują zdolność do komunikowania się z braćmi z serca
w serce, przenikania myśli zwykłych ludzi oraz wyrzeczenia się zwierzęcych
atawizmów jak seks czy mięsożerstwo
Za sektą stoi długowieczna legenda głosząca, że przed
milionami lat świetliste byty przez pomyłkę powołały do życia ziemski świat i
same zagubiły się w nim- upodobniły się
do ludzi, egzystując jak automaty. Gdyby spotkały się kiedyś w komplecie (a
jest ich równo 23 tysiące), zdołałyby stworzyć krąg zwracający im wolność. Dla
mieszkańców ziemi byłby to jednak koniec świata. Byty świetliste przez miliony lat
nie umiały się rozpoznać, aż na ziemię spadł słynny meteor tunguski. Składał
się on z niebieskiego lodu – tajemniczej materii
pozwalającej nadistotom na wzajemną identyfikację. Odkrył to jeden z członków ekspedycji, będący przypadkowo nieświadomą siebie istotą.
Powieść składa się z 4 części. Pierwsza, której akcja toczy się współcześnie w Moskwie, prezentuje ,w trzech przeplecionych i atrakcyjnie
szczegółowych odsłonach, przebudzenia trójki zwykłych dotąd ludzi – dziwki, narkomana i bankowca. Żadne z nich nie pojmuje, co się z nim stało
i próbuje prowadzić dawny żywot, aż w ataku przypominającym chorobę psychiczną
żalu trafia pod opiekę wtajemniczonych lekarzy. Część ta, szeroko rozbudowana,
ukazuje malowniczą wizję rosyjskiej tożsamości: gangsteryzm, zorganizowana
prostytucja, neofaszyzm, ciemne interesy, narkomania, wzajemna wrogość.
Część druga opowiada dzieje kobiety najwyżej
wtajemniczonej – zaczyna się to w latach wojny, kiedy jako 14-latka wywieziona została
przez Niemców na roboty. Wiejskie dziecko z zapadłej prowincji opowiada właściwym sobie
językiem historię wędrówki: transport, selekcja, mniemana egzekucja, pobyt w
alpejskim zamku wtajemniczonych, życie w komunie w Finlandii, działalność
konspiracyjna w szeregach NKWD za czasów Berii i Stalina. W tym
czasie bohaterka o symbolicznym imieniu Chram (świątynia) osiąga kolejne etapy
wtajemniczenia.
Część trzecia demonstruje etap końcowy. Nowoczesny marketing
pozwolił rozpowszechnić komputerowy zestaw do autosymulacji lodu, reklamowany
jako maszyna relaksacyjna. Na część tę składa się reklamowy prospekt oraz
relacje osób, które poddały się zabiegowi. Wskazują one całą głupotę i infantylizm współczesnego człowieka. Czwarta, najkrótsza odsłona to poranek
dziecka, które budzi się samo w domu, znajduje maszynerię i zaczyna bawić się
lodem. Zakończenie jednak nie jest
jednoznaczne- intryguje i obiecuje.
Sorokin wymieszał w powieści niemal wszystko. Jest tu nietzscheańska
teoria nadczłowieka, elementy science fiction, wątki mesjanistyczne, polityczna
konspiracja w NKWD, sensacja, horror, utopijne marzenia o idealnym świecie i
cały szereg emblematów współczesnej kultury. Wiele tu
zagrań pod publiczkę, świadomego skandalizowania i szokowania, szczególnie językiem, jest on obsceniczny i wulgarny, prowokująco mocny. Bardzo
umiejętnie operuje też pisarz slangiem, który na pewno nie jest dla małych dzieci. Trzeba jednak
dodać, że powieść wymaga solidnych środków wyrazu. Podobnie zresztą
jak mocnych, emocjonalnie intensywnych scen przemocy. Świat w „Lodzie” jest
bowiem światem skundlonym, obrzydliwym, pozbawionym jakichkolwiek uroków.
Dotyczy to zarówno rosyjskiej rzeczywistości, która jest paskudna
od dołów społecznych po same wyżyny, jak i wizji
raju, która napawa nie mniejszym strachem.
W
tej powieści rządzi zło.
Avangarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz