„Pochwałę
macochy” wydawca opatrzył zdaniem „okropna,
amoralna powieść”. I rzeczywiście - jest amoralna. Don Rigoberto, główny
bohater, to wyjątkowo oryginalna postać. Pasjonat malarstwa, higieny i erotyki
znajduje w swojej drugiej małżonce, Doni Lukrecji, nie tylko godną partnerkę
życiową, ale i obiekt seksualnych fantazji.
Małżonkowie przemieniają się w postacie z obrazów erotycznych, które w
ich wykonaniu ożywają. Don Rigoberto jest całkowicie oddany swojej małżonce, co
nie dziwi – jest ona bowiem kobietą wyjątkowo ponętną i dojrzałą. Ale oddany
jest jej też pasierb, małoletni Fonisto, co ją cieszy, bo funkcja macochy nie
należy do najłatwiejszych. Stara się więc pozyskać jego względy, co chłopczyk
skwapliwie wykorzystuje. Pochwała macochy w wykonaniu Fonisto nabiera jednak
charakteru fantazji erotycznych. Subtelne i niewinne dziecko okazuje się bardzo
wyrafinowanym graczem. Uwodzi Lukrecję, wprowadza do domu chaos, co w
konsekwencji prowadzi do wyrzucenia Lukrecji z życia Don Rigoberto.
Kontakty
40-letniej kobiety z dzieckiem – to rzeczywiście dość śmiałe i dla wielu
obrazoburcze. W dodatku powieść Llosy jest gloryfikacją erotyzmu.
Podobną afirmację
zmysłowości spotykamy w swoistej
kontynuacji „Pochwały Macochy” – Zeszyty Don Rigoberta
Tym razem Donia Lukrecja, wygnana z domu w niesławie, pisze do męża wymyślne listy miłosne. Natomiast przyczyna jej hańby, pasierb Fonisto, roi sobie, że jest nowym wcieleniem austriackiego malarza Egona Schielego, którego grafiki pełne są nagich i zdeformowanych ciał kobiet. Don Rigoberto, tęskniący za Lukrecją, zamyka się w świecie swoich zeszytów, gdzie zapisuje różne ciekawe cytaty i pisze pełne pasji filipiki przeciwko wynaturzeniom współczesnej demokracji. Sport, feminizm, a nawet kolekcjonowanie wyrobów peruwiańskiej sztuki ludowej są dla Rigoberta zamachami na osobistą wolność. Jednocześnie pozostaje wierny małżonce i w wyobraźni przeżywa z nią namiętne przygody miłosne. W tym czasie Fonisto knuje intrygę, dzięki której ojciec i macocha mają ponownie zamieszkać razem. Temu służą listy miłosne. Kto jednak je pisze? Co jest prawdą, a co fantazją?
Llosa
prowokuje, ale jest to prowokacja łagodna, przemyślana, literacko błyskotliwa.
Erotyzm jest dla bohatera, jak i samego autora, gwarantem wolności, autonomii
człowieka, jest lekarstwem na automatyzm, bezsensowność i szarość codziennej
egzystencji. Jedyną bezpieczną strefą życia jest erotyka, ale tylko pod
warunkiem, że się znajdzie odpowiednią kandydatkę na kochankę. Moc Erosa czyni
bohatera odpornym na wszystkie pokusy kolektywizmu i wyzwala go z wszelkich
totalitarnych zapędów. Sielanka jest możliwa, trzeba tylko zawierzyć miłości.
Odnajdziemy wtedy i wolność, i radość życia.
W
powieściach Peruwiańczyka bardzo dużo mówi się o zmysłowości, ale seksu tu nie
ma. Don Rigoberto wierny jest swojej żonie, kocha ją bezgranicznie, a jego
fantazje są dalekie od wyuzdania. Nigdy nie jest ich uczestnikiem, a jedynie
obserwatorem.
Obie
książki to wspaniała literatura, która bawi, krytykuje inteligentnie,
przewrotnie, subtelnie. Dla Don Rigoberto najważniejsza jest wyobraźnia,
dlatego połowa rzeczy dzieje się w jego głowie. Llosa nas cały czas zwodzi,
oszukuje, gra z naszą fantazją. Postacie ze znanych obrazów u niego mają swoją
historię, co ciekawe same obrazy są inteligentnym szalbierstwem- zawarte w
„Pochwale Macochy” reprodukcje są nieprawdziwe. Książka jest więc – nie ma co się oszukiwać – dla
wytrwałego i wytrawnego czytelnika. Napisana bardzo przystępnie, jest znakomitą
zabawą i choć od czytającego oczekuje intelektu i literackiego smaku, to
kpiarski ton i satyryczne zacięcie książek autentycznie śmieszy. Filipiki Don
Rigoberta są genialne, jak choćby ta do czytelnika „Playboya”:
„Jako,
że erotyzm nadaje miłości fizycznej humanistyczne i intelektualne oblicze a
pornografia ją zuboża i degraduje, oskarżam pana czytelniku
<<Playboya>> Penthouse’a, bywał w jaskiń wyświetlających hard porno
i sex – shopów, gdzie można dostać wibratory elektryczne, kauczukowe atrapy i
kondomy z kogucimi grzebieniami, o to, że skuteczniejszy przymiot pozwalający
mężczyzną i kobietą upodobać się do bogów, pomaga pan sprowadzić do poziomu
ledwie zwierzęcej kopulacji...
Uważam surową panią
Margaret Thatcher , u której ani jeden włosek nie drgnął podczas sprawowania
urzędu premiera za dużo powabniejszy obiekt westchnień erotycznych niż
wszystkie naoliwione kuleczki z cyckami wydętymi od sylikonu, przyczesanymi i
farbowanymi łonami wyglądającymi jak części zamienne, laleczki, które – głupota
lubi iść w parze ze śmiesznością – pojawiają się w antytezie. Erosa... z
pluszowymi uszkami i ogonkiem...
Wiem, że Pan mnie nie
rozumie ale to nieważne. Gdyby Pan rozumiał , nie byłby Pan kretynem i nie
synchronizowałby pan erekcji i orgazmów z zegarkiem... O ile więc dla pana,
panie pornografie, w chwili miłosnego uniesienia ważne jest to samo, co dla
psa, małpy czy konia, a mianowicie wytrysk, o tyle Lukrecja i ja – tu śmiało
może nam pozazdrościć – uprawiamy miłość również jedząc śniadanie, ubierając
się, słuchając Mahlera, rozmawiając z przyjaciółmi i podziwiając chmury....
Pornografia jest
bierna i kolektywistyczna, erotyzm twórczy i indywidualistyczny...
Pamiętaj o tym, drogi „pornografie”, nim zabierzesz się do lektury
Avangarda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz