Popatrz
na to... W czymś takim nie można marzyć. W czymś takim można się tylko
oszukiwać i torturować.
Najpierw sławę zdobył
film Trainspotting Danny’ego Baley’a (1996), stając się dziełem kultowym
dla młodych ludzi i czyniąc z odtwórcy głównej roli – Ewana McGregora gwiazdę
Później świetnie sprzedająca się ścieżka dźwiękowa z filmu. Dopiero wtedy
zaczęto mówić w światku literackim o Welshu- autorze powieści, na podstawie
której powstał film. A przecież Ślepe tory były jedną z najlepiej
sprzedających się pozycji w Anglii w 1996 roku i książką, która spowodowała
dużo zamieszania. Wydając drugą, opowiadania Acid House, Welsh był już
doskonale znany w Europie.
Utwór opowiada o mętach z Edynburga – ćpunach, pijakach, złodziejach, nierobach, półgłówkach spędzających czas na libacjach alkoholowych, meczach, oglądaniu filmów z Chuckiem Norrisem i narkotykowych odjazdach. Jest w tym towarzystwie Czynsz – inteligentny, błyskotliwy, obdarzony dużym zmysłem autoanalizy narkoman, raz po raz zrywający z nałogiem; Żeber – megaloman i psychopata, który kocha agresję i którego się wszyscy boją; Chory – zaliczający panienki playboy, który w wolnych chwilach bawi się w tajnego agenta i rozmawia z Seanem Connery; Kartofel – łagodny, cichy ćpun, prostaczek o dobrym sercu. Oni i ich znajomi tworzą grupę degeneratów, nieudaczników, pasożytów szkockiej rzeczywistości
Ich życie stwarza
sytuacje i obrazy, które dla wielu czytelników są obsceniczne, odpychające i
bulwersujące. Już do klasyki należy scena, kiedy Czynsz odwiedza miejski
szalet:
Wszystko wypada mi z
dupy do sracza. Sram, a o moją twarz odbijają się muchy, od czego dostaję
gęsiej skórki. Macham ręką i... co za uniesienie! – czuję, że złapałem jedną...
Smaruję nią po przeciwnej ścianie... Pisze palcem wskazującym, używając muszych
bebechów, tkanek i krwi jako atramentu... Zamieram na chwilę. Ale tylko na
chwilę. Zeskakuje z kibla, uderzam kolanami w szczyny na podłodze... Podwijam rękaw
koszuli i waham się tylko przez sekundę, patrząc na zastrupiałe, niektóre
otwarte ranki po ukłuciach, po czym zanurzam dłoń i przedramię w brunatnej
wodzie. Gmeram starannie i natychmiast znajduję jedną z moich bomb.
Przytwierdził się do niej kawałek jakiegoś gówna...
Nie brak i innych
ostrych scen: śmierć dziecka podczas seansu narkotykowego, Czynsz kochający się
na pogrzebie brata z jego ciężarną żoną, Davie, który budzi się w obcym domu i
stwierdza, że: ‘zlał się w wyro, porzygał się w wyro, posrał siebie i łóżko’;
wreszcie kelnerka Kelly wrzucająca do pomarańczowo-pomidorowej zupy zakrwawiony
tampon i rozpuszczająca siki w karafce z winem. Dużo seksu i narkotyków, a
wszystko to okraszone wulgarnym językiem.
Można spojrzeć na
książkę jak na naturalistyczny obraz marginesu społecznego w Szkocji i byłby to
najwyższej próby naturalizm. Nie tłumaczyłoby to jednak kultowego charakteru
powieści. Jej popularność tkwi w tym, co krytyka określiła ‘chemiczne
pokolenie’. Losy narkomanów z Edynburga stały się metaforą końca XX wieku.
Wielu młodych ludzi widzi w bohaterach siebie i swoją rzeczywistość. Chemical
generation to wbrew pozorom już nie margines życia, to może być wizja
naszej przyszłości.
Pustka, nicość,
szarość, przyziemność i banalność – to świat bohaterów. Brak podstawowych
wartości w ich egzystencji, nie ma miłości, odpowiedzialności, zobowiązań. Nie
ma godności, bo przychodzą momenty, kiedy dla zdobycia narkotyków są gotowi ‘przejść na czworakach po potłuczonym szkle
tysiąc mil, żeby umyć se zęby gównem dealera’. Ich problemy to wirus HIV,
potencja, szmal na narkotyki. Jednak w ich postawie jest bunt przeciw
rzeczywistości. Za cynizmem kryje się rozpacz, a narkotyki i alkohol to sposób
na zabicie czasu, na wypełnienie pustki.
Nie pierwsze to
pokolenie, które sięga po używki. Na myśl przychodzą beatnicy. Oni także
narkotyki, otwarcie traktowany seks i alkohol pojmowali jako wyraz pogardy dla
mieszczańskiego konformizmu. Oni także mieli poczucie wyobcowania, czuli się
zgnębieni i odrzuceni przez ograniczone społeczeństwo. Jednak celem beatników
było poszukiwanie oczyszczenia, spełnienia, sensu życia, absolutnej prawdy.
Pokolenie Kerouaca i Ginsberga to kontemplacja świata, analiza własnej
osobowości, aktywność i radość; u Welsha to degrengolada, dezintegracja,
staczanie się do rynsztoka. Zamiast braterstwa i solidarności łączy ich
niechęć, a nawet nienawiść. Zazdroszczą sobie, nie ufają, a nawet boją. To
znamienne, że wolność swoją Czynsz musi okupić zdradą.
Przede wszystkim
jednak odczuwają strach przed życiem. Ich postawa to nie tyle bunt, co
bierność, apatia, UCIECZKA:
Według nich to
niemożliwe, żeby ktoś chciał ot tak, po prostu odrzucić wszystko, co mają do
zaoferowania. Wybierz nas. Wybierz życie. Wybierz spłacanie hipoteki; wybierz
pralki; wybierz samochody. Wybierz siedzenie w fotelu przed rozmiękczającym
umysł i ducha teleturniejami; wybierz wpychanie do ryja śmieci w barach.
Wybierz gnicie, lanie i sranie po sobie w domu... Wybierz życie.
NO CÓŻ, DECYDUJĘ SIĘ
NIE WYBIERAĆ ŻYCIA.
Avangarda
Czadowa rzecz, naprawdę mocna i ten język- krwisty, dosadny, taki po bandzie. Co zresztą zrozumiałe, biorąc pod uwagę środowisko, w którym dzieje się akcja. Inna sprawa, że choć bohaterowie nas często bawią, trudno ich lubić - jak całe zresztą pokolenie chemiczne. Znaleźć się wśród nich to niespecjalna przyjemność, trudno więc nie zrozumieć głównego bohatera, który zdradza kumpli i daje stamtąd dyla.Dla mnie to optymistyczne zakończenie
OdpowiedzUsuńKris