Translate

środa, 25 marca 2015

ŚLEPE TORY

IRVINE WELSH


 Popatrz na to... W czymś takim nie można marzyć. W czymś takim można się tylko oszukiwać i torturować.

  Najpierw sławę zdobył film Trainspotting Danny’ego Baley’a (1996), stając się dziełem kultowym dla młodych ludzi i czyniąc z odtwórcy głównej roli – Ewana McGregora gwiazdę Później świetnie sprzedająca się ścieżka dźwiękowa z filmu. Dopiero wtedy zaczęto mówić w światku literackim o Welshu- autorze powieści, na podstawie której powstał film. A przecież Ślepe tory były jedną z najlepiej sprzedających się pozycji w Anglii w 1996 roku i książką, która spowodowała dużo zamieszania. Wydając drugą, opowiadania Acid House, Welsh był już doskonale znany w Europie.



Utwór opowiada o mętach z Edynburga – ćpunach, pijakach, złodziejach, nierobach, półgłówkach spędzających czas na libacjach alkoholowych, meczach, oglądaniu filmów z Chuckiem Norrisem i narkotykowych odjazdach. Jest w tym towarzystwie Czynsz – inteligentny, błyskotliwy, obdarzony dużym zmysłem autoanalizy narkoman, raz po raz zrywający z nałogiem; Żeber – megaloman i psychopata, który kocha agresję i którego się wszyscy boją; Chory – zaliczający panienki playboy, który w wolnych chwilach bawi się w tajnego agenta i rozmawia z Seanem Connery; Kartofel – łagodny, cichy ćpun, prostaczek o dobrym sercu. Oni i ich znajomi tworzą grupę degeneratów, nieudaczników, pasożytów szkockiej rzeczywistości


Ich życie stwarza sytuacje i obrazy, które dla wielu czytelników są obsceniczne, odpychające i bulwersujące. Już do klasyki należy scena, kiedy Czynsz odwiedza miejski szalet:


Wszystko wypada mi z dupy do sracza. Sram, a o moją twarz odbijają się muchy, od czego dostaję gęsiej skórki. Macham ręką i... co za uniesienie! – czuję, że złapałem jedną... Smaruję nią po przeciwnej ścianie... Pisze palcem wskazującym, używając muszych bebechów, tkanek i krwi jako atramentu... Zamieram na chwilę. Ale tylko na chwilę. Zeskakuje z kibla, uderzam kolanami w szczyny na podłodze... Podwijam rękaw koszuli i waham się tylko przez sekundę, patrząc na zastrupiałe, niektóre otwarte ranki po ukłuciach, po czym zanurzam dłoń i przedramię w brunatnej wodzie. Gmeram starannie i natychmiast znajduję jedną z moich bomb. Przytwierdził się do niej kawałek jakiegoś gówna...


Nie brak i innych ostrych scen: śmierć dziecka podczas seansu narkotykowego, Czynsz kochający się na pogrzebie brata z jego ciężarną żoną, Davie, który budzi się w obcym domu i stwierdza, że: ‘zlał się w wyro, porzygał się w wyro, posrał siebie i łóżko’; wreszcie kelnerka Kelly wrzucająca do pomarańczowo-pomidorowej zupy zakrwawiony tampon i rozpuszczająca siki w karafce z winem. Dużo seksu i narkotyków, a wszystko to okraszone wulgarnym językiem.


Można spojrzeć na książkę jak na naturalistyczny obraz marginesu społecznego w Szkocji i byłby to najwyższej próby naturalizm. Nie tłumaczyłoby to jednak kultowego charakteru powieści. Jej popularność tkwi w tym, co krytyka określiła ‘chemiczne pokolenie’. Losy narkomanów z Edynburga stały się metaforą końca XX wieku. Wielu młodych ludzi widzi w bohaterach siebie i swoją rzeczywistość. Chemical generation to wbrew pozorom już nie margines życia, to może być wizja naszej przyszłości.


Pustka, nicość, szarość, przyziemność i banalność – to świat bohaterów. Brak podstawowych wartości w ich egzystencji, nie ma miłości, odpowiedzialności, zobowiązań. Nie ma godności, bo przychodzą momenty, kiedy dla zdobycia narkotyków są gotowi ‘przejść na czworakach po potłuczonym szkle tysiąc mil, żeby umyć se zęby gównem dealera’. Ich problemy to wirus HIV, potencja, szmal na narkotyki. Jednak w ich postawie jest bunt przeciw rzeczywistości. Za cynizmem kryje się rozpacz, a narkotyki i alkohol to sposób na zabicie czasu, na wypełnienie pustki.


Nie pierwsze to pokolenie, które sięga po używki. Na myśl przychodzą beatnicy. Oni także narkotyki, otwarcie traktowany seks i alkohol pojmowali jako wyraz pogardy dla mieszczańskiego konformizmu. Oni także mieli poczucie wyobcowania, czuli się zgnębieni i odrzuceni przez ograniczone społeczeństwo. Jednak celem beatników było poszukiwanie oczyszczenia, spełnienia, sensu życia, absolutnej prawdy. Pokolenie Kerouaca i Ginsberga to kontemplacja świata, analiza własnej osobowości, aktywność i radość; u Welsha to degrengolada, dezintegracja, staczanie się do rynsztoka. Zamiast braterstwa i solidarności łączy ich niechęć, a nawet nienawiść. Zazdroszczą sobie, nie ufają, a nawet boją. To znamienne, że wolność swoją Czynsz musi okupić zdradą.


Przede wszystkim jednak odczuwają strach przed życiem. Ich postawa to nie tyle bunt, co bierność, apatia, UCIECZKA:


Według nich to niemożliwe, żeby ktoś chciał ot tak, po prostu odrzucić wszystko, co mają do zaoferowania. Wybierz nas. Wybierz życie. Wybierz spłacanie hipoteki; wybierz pralki; wybierz samochody. Wybierz siedzenie w fotelu przed rozmiękczającym umysł i ducha teleturniejami; wybierz wpychanie do ryja śmieci w barach. Wybierz gnicie, lanie i sranie po sobie w domu... Wybierz życie.



NO CÓŻ, DECYDUJĘ SIĘ NIE WYBIERAĆ ŻYCIA.

                                                                                           Avangarda

1 komentarz:

  1. Czadowa rzecz, naprawdę mocna i ten język- krwisty, dosadny, taki po bandzie. Co zresztą zrozumiałe, biorąc pod uwagę środowisko, w którym dzieje się akcja. Inna sprawa, że choć bohaterowie nas często bawią, trudno ich lubić - jak całe zresztą pokolenie chemiczne. Znaleźć się wśród nich to niespecjalna przyjemność, trudno więc nie zrozumieć głównego bohatera, który zdradza kumpli i daje stamtąd dyla.Dla mnie to optymistyczne zakończenie

    Kris

    OdpowiedzUsuń